Notes to my Future Self

Hey there, 90s baby.

I look at my birthday in a way that some people look at New Year’s Day - a chance to look back on the past twelve months, all the good, the bad and the ugly. I reflect on my achievements, my failures, things that I want to improve on and I’m grateful for, and leave a few words of advice to myself like some sort of virtual message in a bottle that I can find on the shore of my next birthday.

Patrzę na swoje urodziny w sposób, w jaki niektórzy traktują pierwszy dzień Nowego Roku - jak na szansę do refleksji na temat na ostatnich dwunastu miesięcy, podsumowania własnych dokonań, porażek; tego, w czym chcę być lepsza i za co jestem wdzięczna, a także napisania kilku porad, niczym wirtualnej wiadomości w butelce, którą znajdę na piaszczystym wybrzeżu moich następnych urodzin.

AnnaKrauzeBirthday
AnnaKrauzeBirthday2

To my Future Self:

  • Never give up. The best stories start with a few failures. I am a true believer that it’s better to try and fail than have regrets.

  • “It’s better to be the head of a small chicken than the tail of a large ox” - an East Asian saying, one of the most inspiring things I’ve heard this year (thank you very much, Netflix and the Street Food series)!

  • Listen more. Something I still struggle with when I get angry or upset, to really focus on what the other person is trying to communicate with me. It’s something that wasn’t even aware of doing a few years ago (guilty!), but definitely want to improve on.

  • Stop feeling guilty for taking time for yourself. I often get so mentally caught up in my plans, goals, to-do lists, that when I take a day to relax (physically or mentally), my inner critic is the first to tell me about all the things I should be doing. It’s like FOMO, but more intense.

  • Surround yourself with people who inspire you and motivate you to be better. Those who support you, give you constructive feedback and useful advice. And return the favour to them. You would be surprised how telling someone you are proud of what they do and that you believe in them can help them spread their wings.

Do Przyszłej Wersji Mnie:

  • Nigdy się nie poddawaj. Najlepsze historie zaczynają się od porażek. Głęboko wierzę, że lepiej spróbować i zmierzyć się z kilkoma niepowodzeniami, niż żałować, że się nie spróbowało.

  • “Lepiej być głowa małego kurczaka, niz ogonem wielkiego wołu” - wschodnioazjatyckie przysłowie. Jedna z najbardziej inspirujących rzeczy, jakie ostatnio usłyszałam (dzięki, Netflixie i serio “Street Food”)!

  • Ucz się słuchać. Nadal, kiedy jestem smutna albo wkurzona, zdarza mi się nie słuchać tego, co druga osoba próbuje mi przekazać. Jeszcze kilka lat temu nie zdawałam sobie w ogóle sprawy, że tak robię (winna!), ale zdecydowanie chcę to w sobie zmienić.

  • Przestań mieć poczucie winy, kiedy robisz coś dla siebie. Kiedy mam głowę zaprzątniętą planami i listami rzeczy do zrobienia, w wolnym dniu mój wewnętrzny krytyk non stop nagabuje mnie o wszystkich sprawach, którymi powinnam się zajmować, zamiast odpocząć (fizycznie i mentalnie). Troche jak FOMO, w zaostrzonej wersji.

  • Otaczaj sie ludźmi, ktorzy cię inspirują i motywują do działania, a także potrafią doradzić lub konstruktywnie skrytykować. I odpłacaj się im tym samym. Zdziwisz się, jak powiedzenie komuś, że jest sie z nich dumnym lub że się w nich wierzy potrafi rozwinąć jej lub jego skrzydła.

Anna KrauzeBirthday3

Now a little gratitude. One of the most important things I am grateful for is the bunch of people who choose to be by my side and support the crazy, peculiar, troublemaking being that I am. Three months ago I said goodbye to one of them, my beloved Grandmother, which probably made me even more keen to constantly remind those around me how much they mean to me! So here’s a few words for them.

To my twin sister Maria. My best friend from BB (Before Birth), a friend I didn’t have to choose because Mother Nature’s decided for me before I even took my first breath and realised I wanted one. My partner in crime, my teenage sparring buddy, my best companion in all shenanigans. A girl with a Midas touch, she has so many talents that I know for a fact whatever it is she decides to do next will turn into gold. Someone I can call in the middle of the night and don’t have to say a word because already knows how I feel. A girl I can speak with in movie quotes, like we have a secret code no one else understands. I feel privileged to share my birthday with a beautiful, caring, strong and wonderful being that you are. Thank you for being my baby twin sister, you are the best gift I never had to ask for. Happy Birthday to us! I am so proud of you.

To my mother. My biggest inspiration, my personal Wonder Woman. Her approach to everything she does is my life lesson number one. The strongest human I know with the most beautiful heart. Thank you for giving us life. - Forever Your Babies.

To my boyfriend, Gavin. My chosen family, a man that loves me and motivates me to be the best version of myself, who supports my dreams even if they probably sound crazy to him sometimes, who makes me feel like I’m special, who is with me for the good and the hard times. My partner in sharing travels, animal photos and watching aeroplanes.

To my Friends, those who joined my journey when I was a child and those who appeared in various stages of my life, and decided to stay. Friends who help me grow as a person and as an artist. Friends who know I’m mad and love me anyway! You know who you are.

I am also very grateful for support from those I do and don’t know, when I decided to push myself to create a piece of my own work in the past year. Making a play in November taught me more than I could imagine and the talented people I worked on it with are a massive inspiration to me, with their hard work, approach to art and ongoing support. I really can’t wait to create with you all again and carry on producing. The possibilities you can achieve when you stop listening to your inner critic are endless.

Now, time to put my letter into a bottle, while I make more plans for the upcoming year. What I wish for myself is ongoing determination to keep going forward. And health and happiness, of course, never enough of those!

Thank you for reading, and for all your Birthday messages!

Lots of love,

Your Anna

Teraz kilka słów wdzięczności. Jedna z najważniejszych rzeczy, za którą jestem , to ludzie dookoła, którzy wspierają tę pokręconą osobę, jaka jestem. Trzy miesiące temu pożegnałam się z jedna z nich, moją kochaną Babcią, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, jak ważne jest uświadamianie tych, na których nam zależy, jak są dla nas ważni. Oto kilka słów dla nich.

Do mojej siostry bliźniaczki, Marii. mojej przyjaciółki p.n.n. (Przed Naszymi Narodzinami). Przyjaciółki, której nigdy nie musiałam dla siebie wybrać, bo Matka Natura postanowiła załatwić to za mnie zanim jeszcze wzięłam pierwszy oddech i stwierdziłam, że chcę mieć kompanię. Moja partnerka na dobre i na złe, mój nastoletni rywal, moj druh w kłopotach. Dziewczyna o dotyku Midasa, wiem, że czegokolwiek nie dotknie, zmieni sie w złoto, non stop zadziwia mnie swoją pracowitością i niezliczonymi talentami. Osoba, do której mogę zadzwonić w środku nocy i nie szepnąć ani słowa, bo ona i tak już wie, o co chodzi. Siostra, z którą mogę porozumiewać się cytatami z filmów niczym naszym sekretnym kodem szpiegowskim, znanym tylko nam. To zaszczyt dzielić urodziny z tak piękna, silną i troskliwą osobą, jak moja młodsza bliźniaczka. Co roku jesteś najlepszym prezentem, o który nigdy nie muszę prosić. Wszystkiego najlepszego dla nas, jestem z ciebie bardzo dumna!

Do mojej Mamy. Mojej największej inspiracji, mojej osobistej Wonder Woman. Jej podejście to życia to moja lekcja numer jeden. Najsilniejsza osoba, jaka znam, z największym sercem. Jak co roku, dziękuję, że dałaś nam życie - na zawsze Twoje niemowlaki. ;-)

Do mojego chłopaka, Gavina. Osoby, która mnie kocha i nieustannie motywuje do bycia coraz lepsza wersja siebie, która wspiera moje nawet najbardziej szalone marzenia (nawet, jeśli nie do końca je rozumie), która jest przy mnie w dobrych i trudnych momentach. Mojego partnera podróży, wysyłania śmiesznych filmików ze zwierzętami i zgadywania modeli samolotów.

Do moich Przyjaciół, tych z dzieciństwa i tych, którzy dołączyli do mojej historii na różnych jej etapach i postanowili zostać na dłużej. Przyjaciół, którzy pomagają mi rozwijać się jako osoba i jako artysta. Tych, którzy wiedzą, jaka jestem i nadal przy mnie trwają! Wiecie, że o Was mowa.

Na koniec, kilka słów wdzięczności dla tych, których znam i tych, których nigdy nie spotkałam, za okazane wsparcie, kiedy zdecydowałam się zaryzykować i stworzyć coś własnego w ciągu tych ostatnich dwunastu miesięcy. Zrobienie własnego spektaklu w listopadzie nauczyło mnie więcej, niż się spodziewałam, a aktorzy i twórcy, z którymi przyszło mi współpracowac, inspirują mnie swoim talentem, ciężka pracą i dobrym słowem. Nie mogę sie doczekać, kiedy znowu będziemy razem na scenie.

Teraz chowam mój list do butelki i zabieram się za plany na kolejny rok. To, czego sobie życzę, to przede wszystkim dalszej wytrwałości w dążeniu do celu. Oraz zdrowia i szczęścia, tego nigdy nie za wiele!

Serdecznie dziękuję za wszystkie wiadomości i telefony, oraz za odwiedzanie mojego bloga!

Z pozdrowieniami,

Wasza Anka.

Ring: Asos, Necklace: triangle - Asos, rectangle - Urban Outfitters

Ring: Asos, Necklace: triangle - Asos, rectangle - Urban Outfitters


Not a sponsored post. The contents of this post belong to me unless stated otherwise, they may not be used for commercial purposes without my consent. If reposted, please credit me.

Post niesponsorowany. Zawartość posta należy do mnie jeśli nie określono inaczej i nie może być używana w celach komercyjnych bez mojej zgody. W przypadku udostępnienia któregokolwiek z elementów proszę o oznaczenie mnie jako twórcy.

Lilac Wine

Thinking of You, wherever you are.

23rd June. Your 81st birthday. For the first time in my life, since I’ve known how to speak and dial, I can’t see you or call you. I repeat all the honest wishes in my head like a mantra, hoping that you will hear. I touch your handwritten recipes wondering if I will ever be able to recreate the taste of homemade dishes you made me, the taste of my childhood.

23 czerwca. Twoje osiemdziesiąte pierwsze urodziny. Po raz pierwszy, od kiedy nauczyłam się rozmawiać czy telefonować, nie mogę Cię zobaczyć ani zadzwonić. Powtarzam w głowie najszczersze życzenia jak mantrę mając nadzieję, że słyszysz. Dotykam Twoich odręcznych przepisów, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będę umiała odtworzyć smak Twoich potraw, smak mojego dzieciństwa.

annakrauzeblogs01
annakrauzeblogs02

It’s been 51 days since you’ve peacefully fallen asleep and not a single one of them goes without us missing you. You may be somewhere peaceful now, but all the love you’ve left with us I find in my mother’s voice and in my sister’s touch, in pretty flower bunches on the markets-stalls and in the summer breeze this morning. I find it in myself, when I tear up writing about you.

And yet, somehow, I slowly begin to feel at peace. I believe you are watching over us now like a guardian angel, hoping that all will go well for us, like you’ve always said. I dream about you often, you know? The picture of you as vivid as if you were just sitting next to me, drinking your homemade lilac wine, telling me about your first love, and painting our nails the same colours like we used when I came to visit you in Wroclaw. It always made you so happy, the little things, and it’s these small moments I will carry with me forever.

Minęło pięćdziesiąt jeden dni, od Twojego odejścia, ani jeden z nich niepozbawiony uczucia tęsknoty. Choć jesteś teraz gdzieś w spokojniejszym miejscu, całą miłość, którą nam dałaś znajduję w głosie mamy, dotyku siostry, w bukietach kwiatów na targu i w ciepłym wietrze dzisiejszego poranka. Znajduję ją w sobie, kiedy wzruszam się na Twoje wspomnienie.

Pomimo to, z każdym dniem powoli oswajam się z myślą, że jesteś teraz gdzieś indziej. Wierzę, że opiekujesz się nami z góry niczym anioł stróż, mając nadzieję, że wszystko nam się będzie dobrze układało, jak zwykłaś mówić. Często mi się śnisz, wiesz o tym? Twój obraz tak wyrazisty, jakbyś siedziała tuż obok, sącząc wino z bzu domowej roboty, opowiadając mi o swojej pierwszej miłości i malując ze mną paznokcie na ten sam kolor, jak miałyśmy w zwyczaju, kiedy Cię odwiedzałam we Wrocławiu. Zawsze Cię to cieszyło, te drobne rzeczy, wspólne momenty, o których pamięć zostanie ze mną na zawsze.

Nana’s beloved garden, the home of my childhood shenanigans.

Nana’s beloved garden, the home of my childhood shenanigans.

annakrauzeblogs04
annakrauzeblogs05
I made wine from the lilac tree
Put my heart in its recipe
It makes me see what I want to see
and be what I want to be.
When I think more than I want to think
Do things I never should do
I drink much more that I ought to drink
Because I brings me back you.
— Lilac Wine / James Shelton
annakrauzeblogslavender
annakrauzeblogs06
annakrauzeblogswroclove

My Nana, Wanda (Wendy) was one of the closest people to me. She was the kindest, most selfless and generous person I have ever known, she would give up her last blanket to keep you warm and the only piece of bread to make sure you don’t go hungry. She was adored by my friends, that she’s often invited to her house to stay with us over holidays when they had nowhere to go. She loved people, animals and flowers more than anything, everything grew in her presence. She was also quite stubborn! I’m sure many of my relatives take that after her, I do for certain. Saying goodbye to her was one of the hardest things for me, but I know it’s because of how close we were and how much she gave me. I can only hope she felt the same.

Thank you, Nana. Happy Birthday.

Moja babcia, Wanda, była jedną z najbliższych mi osób. Troskliwa, bezinteresowna, wielkoduszna, oddałaby zmarzłemu swój ostatni koc, odmówiłaby chleba, aby jej bliscy nie byli głodni. Uwielbiali ją moi znajomi, których często zapraszała na święta, kiedy nie mieli dokąd pójść. Kochała ludzi, zwierzęta i kwiaty najbardziej na świecie, wszystko dookoła niej kwitło. Bywała uparta, część rodziny odziedziczyła to po niej, ja na pewno! Jej pożegnanie bylo jednym z najcięższych, jakich doświadczyłam, ale wiem, że wynika to głównie z tego, jak byłyśmy blisko i ile mi dała od siebie. Mogę mieć tylko nadzieję, że czuła się tak samo względem mnie.

Dziękuję, Babciu. Wszystkiego najlepszego.

annakrauzeblogs08

Not a sponsored post. The contents of this post belong to me unless stated otherwise, they may not be used for commercial purposes without my consent. If reposted, please credit me.

Post niesponsorowany. Zawartość posta należy do mnie jeśli nie określono inaczej i nie może być używana w celach komercyjnych bez mojej zgody. W przypadku udostępnienia któregokolwiek z elementów proszę o oznaczenie mnie jako twórcy.

Main image source: Gardening Know How

Main image source: Gardening Know How

A hid-DEN gem of Tokyo

Den Restaurant in Shibuya

There are so many fantastic restaurants all around the world. We venture into them hungry and full of anticipation, looking for the tastes that bring back memories, or some new notes unfamiliar to our senses. We try different wines, hoping they would take us on a journey around the globe. We give into the guilty pleasures of complicated desserts. Sometimes we even travel to a foreign country with a food destination in mind, building our journey around this culinary experience. And yet, some restaurants become more memorable than others. Den, based in Tokyo’s Shibuya, made it to the 50 Best Restaurants in Asia last year and I think I know what its secret is.

Świat pełen jest restauracji oferujących nam więcej, niż tylko wypełnienie brzucha. Wchodzimy do nich szukając smaków przywodzących wspomnienia, a także tych zupełnie nowych, nieznanych jeszcze naszym zmysłom. Kosztujemy win, mając nadzieję, ze choć na chwilę przeniosą nas do odległego kraju. Dajemy się skusić na warte grzechu desery. Czasem podróżujemy na drugi koniec świata w celu odwiedzenia jednego z miejsc kulinarnych przyjemności, budując całą wycieczkę dookola tego wydarzenia. Nie zawsze jednak zapadają one w pamięć tak, jak restauracja Den, znajdująca sie w tokijskiej dzielnicy Shibuya, która zajęła drugie miejsce na liście pięćdziesięciu najlepszych restauracji w Azji w ubiegłym roku. Zdradzę Wam, w czym tkwi jej sekret.

den01

Happiness.

A key message the owner Zaiyu Hasegawa wants to send to all his diners with the food he prepares. His modern kaiseki dishes are as playful in their looks as they are delicious. A juicy piece of deep-fried chicken coming in a Kentucky Fried-styled box with Zaiyu’s face on it and suspiciously looking leaves inside, served by the owner himself? Check. A happy salad, smiling at you with its carroty face? Check. A fine selection of sake, served in cups handmade by a close friend, are served lightly chilled by a knowledgeable sommelier who skillfully pairs them to your food and preference? Check. A group photo? Check and check!

Radość. Główne przesłanie, jakie właściciel Zaiyu Hasegawa ma dla swoich gości. Jego współczesne dania kaiseki są tak zabawne w wyglądzie, jak pyszne w smaku. Soczysty kawałek kurczaka w panierce, dostarczony osobiście przez Zaiyu, z jego wizerunkiem na stylizowanym na KFC pudelku? Jest. Wesoła surówka, uśmiechająca się do nas marchewkową twarzą? Jest. Nieskończony wybór sake, dobranych przez sommeliera do naszych potraw i gustu? Jest. Wspólne zdjęcie? Jak najbardziej!

den02
annakrauzeden03
Joyeta Ng, myself, owner Zaiyu Hasegawa

Joyeta Ng, myself, owner Zaiyu Hasegawa

Zaiyu’s fried chicken

Zaiyu’s fried chicken

These leaves look weirdly familiar…?

These leaves look weirdly familiar…?

Joyeta Ng (pastry chef), Gavin, Zaiyu Hasegawa

Joyeta Ng (pastry chef), Gavin, Zaiyu Hasegawa

annakrauzeden08
annakrauzeden09
annakrauzeden10
The famous Happy Salad

The famous Happy Salad

The most unique thing about Den is, surprisingly, not the delicious food, but the atmosphere. From the moment you enter the restaurant, you feel like you’re visiting a friend’s home - and a friend who really wants to make you feel welcomed. There is no pressure, no poshness, no pretending to like you. The staff find genuine happiness in chatting with guests, joking and taking selfies. They want to ensure you feel relaxed, encouraging taking photos of the dishes and would even bring you a marker if you fancy leaving a thank you message on the wall (which is full of signatures of famous chefs and guests). After coffee and pudding, they can introduce you to the restaurants famous dogfluencer, Puchi Jr, which at the point of closing is the sleepiest little fluffy ball (although according to Zaiyu she seeps all the time) and yet, still bows gracefully when Joyeta (Den’s pastry chef) encourages her to gesticulate ‘Arigato’.

Najbardziej charakterystyczną cechą Den jest atmosfera, która połączona z pysznym jedzeniem sprawia niezwykłe wrażenie. Od progu pracownicy witają cię niczym gościa we własnym domu, którym chcą się jak najlepiej zająć. W Den nie ma miejsca na zadęcie i sztuczne uśmiechy kelnerów, którzy wręcz palą się do żartów czy pogaduszek, a nawet wspólnego selfi. Cała ekipa zachęca do robienia zdjęć dań, a jeśli ktoś zechce, zgadzają się na pisanie po ścianach, które wypełnione są autografami mniej i bardziej znanych gości. A po deserze i kawie jest szansa, że uda ci się spotkać pieska właścieciela - słynną dogfluencerkę Puchi Jr. O tak późnej porze ta radosna kulka jest dość śpiąca (chociaż Zaiyu mówi, że mała śpi non stop!), jednak zachęcona przez Joyetę (cukiernika w Den) kłania się wdzięcznie ma hasło „Arigato”.

annakrauzeden12
annakrauzeden13
A pop-up from Portland’s Heart Coffee Roasters

A pop-up from Portland’s Heart Coffee Roasters

annakrauzeden16
And who is that face on a Starbucks-styled coffee cup?

And who is that face on a Starbucks-styled coffee cup?

My SkinnyDip London phone case that happened to be a huge hit with all staff!

My SkinnyDip London phone case that happened to be a huge hit with all staff!

Puchi Jr, the dogfluencer!

Puchi Jr, the dogfluencer!

I think that’s what makes a great restaurant for me. Attention to details which are often forgotten by others - that an experience is based not only on the fantastic and clever food. It also depends on the feel of the place created by a truly passionate owner, who also cares about his staff - and that translates onto the way they care about the guests. All that combined makes Den a truly happy restaurant.

Moim zdaniem na tym polega sukces restauracji. Dbałość o szczegóły tak często pomijane przez innych, mianowicie to, że nasze doświadczenie to nie tylko świetne i pomysłowe dania, ale też atmosfera stworzona przez właściciela troszczącego się o współpracowników - co przekłada się ma ich opiekę nad gośćmi. To sprawia, że Den jest naprawdę radosną restauracją.


Not a sponsored post. The contents of this post belong to me, they may not be used for commercial purposes without my consent. If reposted, please credit me.

Post niesponsorowany. Zawartość posta należy do mnie i nie może być używana w celach komercyjnych bez mojej zgody. W przypadku udostępnienia któregokolwiek z elementów proszę o oznaczenie mnie jako twórcy.

The Land of the Rising Sun

Japan Diaries - Part I

Since my first visit to Japan, I knew returning was just a matter of time. It’s one of these countries that’s so different from any other place in the world and yet, immediately makes you feel at home and seduces you with its magical game of contrasts.

Scroll down to view it through the eye of my lense.

Kiedy odwiedziłam Japonię po raz pierwszy wiedziałam, że powrót jest tylko kwestią czasu. Kraj Kwitnącej Wiśni, choć tak odmienny od jakiegokolwiek miejsca, w którym byłam, jednocześnie z miejsca sprawia, że czuję się tam jak w domu. Japonia nieustannie zachwyca magiczną grą kontrastów i nowymi odkryciami.

Zobacz Japonię przez soczewkę mojego aparatu.

FUKUOKA

AnnaKrauzeFukuoka01
AnnaKrauzeFukuoka02
AnnaKrauzeFukuoka03
AnnaKrauzeFukuoka04
AnnaKrauzeFukuoka05
AnnaKrauzeFukuoka06
AnnaKrauzeFukuoka07
On board Shinkansen - Bullet Train

On board Shinkansen - Bullet Train

HIROSHIMA

AnnaKrauzeHiroshima01
Okonomoyaki - totally reasonably-sized portion!

Okonomoyaki - totally reasonably-sized portion!

AnnaKrauzeHiroshima03
AnnaKrauzeHiroshima04
AnnaKrauzeHiroshima05
Hiroshima Peace Memorial Park

Hiroshima Peace Memorial Park

Hiroshima Castle

Hiroshima Castle

AnnaKrauzeHiroshima08

MIYAJIMA

AnnaKrauzeMiyajima01
Backpack: GANDYS

Backpack: GANDYS

AnnaKrauzeMiyajima03
AnnaKrauzeMiyajima04
AnnaKrauzeMiyajima05
AnnaKrauzeMiyajima06
AnnaKrauzeMiyajima07

HIMEJI CASTLE

AnnaKrauzeHimeji01
AnnaKrauzeHimeji02

OSAKA

AnnaKrauzeOsaka01
AnnaKrauzeOsaka02
AnnaKrauzeOsaka03
AnnaKrauzeOsaka04
AnnaKrauzeOsaka05
AnnaKrauzeOsaka06
AnnaKrauzeOsaka07

NARA

AnnaKrauzeNara01
AnnaKrauzeNara02
AnnaKrauzeNara03
AnnaKrauzeNara04
AnnaKrauzeNara06
AnnaKrauzeNara05
AnnaKrauzeNara08
AnnaKrauzeNara07
AnnaKrauzeNara09

KANAZAWA

AnnaKrauzeKanazawa01
AnnaKrauzeKanazawa02
AnnaKrauzeKanazawa03
AnnaKrauzeKanazawa04
AnnaKrauzeKanazawa05
AnnaKrauzeKanazawa06
AnnaKrauzeKanazawa07
AnnaKrauzeKanazawa08
AnnaKrauzeKanazawa09
AnnaKrauzeSTSuzuki
AnnaKrauzeKanazawaDTSuzuki
AnnaKrauzeKanazawa09
AnnaKrauzeKanazawaDTSuzuki02
AnnaKrauzeKanazawa10

The contents of this post belong to me, they may not be used for commercial purposes without my consent. If reposted, please credit me.

Zawartość posta należy do mnie i nie może być używana w celach komercyjnych bez mojej zgody. W przypadku udostępnienia któregokolwiek z elementów proszę o oznaczenie mnie jako twórcy.

World Theatre Day

The Show Must Go On

As an actor you often get asked this question (and no, not that ‘have you been in anything I have seen?’ question this time!) - it’s a question about whether you prefer performing for screen or theatre. Personally I simply can’t answer that. I love acting as a profession, in any style, any form, I knew I wanted to be a part of this world for as long as I can remember - and I enjoy every minute of it, wherever I get to do it. For me, the main difference is about the style of work. With filming, it’s interesting to see the final product at the end of the process, as you hardly ever film scenes in order they are shown on screen. You need to develop a way of bringing the right amount of energy that a scene requires, even if you were to film a final battle on your first day on set. It is a fantastic and crazy adventure… With a lot of waiting. And I mean, A LOT!

Today, however, let me tell you a few words about theatre.

Będąc aktorem bardzo często słyszysz pewne pytanie (i nie, tym razem nie mam na myśli: “mogłam cię w czymś widzieć w telewizji?”) - a mianowicie: wolisz teatr czy kamerę? Jeśli o mnie chodzi, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Aktorstwo jest moją pasja bez względu na to, gdzie mam szansę ją rozwijać. Dla mnie różnica pomiędzy sceną i pracą na planie jest przede wszystkim w sposobie tworzenia, rzadko kiedy możemy zobaczyć finałowy produkt przy pracy z kamerą, większość scen kręconych jest w pomieszanej kolejności. Musimy sami wypracować swój sposób na wniesienie do sceny właściwej dawki emocji, nawet jeśli nagrywamy scene finałowej bitwy pierwszego dnia pracy. Plus, będąc na planie najwiecej czasu zajmuje czekanie, dni zdjęciowe niejednokrotnie trwają od świtu do późnych godzin nocnych.

Praca z kamerą jest wspaniała, dzisiaj jednak chciałabym napisać kilka słów o tym, czym jest dla mnie teatr.


My mom’s stage debut as Anne of Green Gables - photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

My mom’s stage debut as Anne of Green Gables - photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photography: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photography: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Anne of Green Gables - photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Anne of Green Gables - photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny


With both of my parents being actors, my twin sister and I grew up in the theatre environment, with a lot of cherished memories of velvet costumes, magical looking props and playing hide and seek between the audience seats during rehearsals. Theatre was home, but it was also this weird place where my family came to tell stories to grown up children, whispering lines like some spells that turned them into different people. We watched actors from the wings during their shows that that lines from at some point we got to know by heart. We played in their dressing rooms, being told off for smearing lipstics on the mirrors like crayons.

The World Theatre Day was a celebration. My parents’ theatre hosted an awards ceremony that summed up the artists’ work in the past year. The whole city had a chance to vote for the Best Actress and Actor categories. There were uncountable bouquets of flowers and a strong smell of cologne, ties and evening gowns, awards too heavy for children’s hands to hold easily.

Mając obu rodziców aktorów, razem z moją bliźniaczą siostrą wychowałyśmy się w teatrze, gromadząc masę wspomnień o aksamitnych kostiumach, magicznie wyglądających rekwizytach i grze w chowanego pomiędzy siedzeniami pustej widowni w trakcie prób. Teatr był jak dom, będąc jednoczesnie tym dziwnym miejscem, gdzie rodzice przychodzili opowiadać rozmaite historie dorosłym dzieciom, szepcząc po korytarzach kwestie niczym zaklęcia przemieniające ich w jakąś postać. My natomiast oglądałyśmy aktorów zza kulis, po jakimś czasie znając ich monologi na pamięć, lub bawiłyśmy się w ich garderobach, używając szminek niczym kredek na rozświetlonych lustrach.

Światowy Dzień Teatru był świętem. Teatr moich rodziców organizował coroczne rozdanie nagród podsumowujących ubiegły sezon, całe miasto mogło głosować na najlepsze ich zdaniem role. Pamiętam niezliczone bukiety kwiatów i mocny zapach wody kolońskiej, krawaty i wieczorowe suknie. Nagrody zbyt ciężkie, aby z lekkością mogły je unieść dziecięce rączki.

Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny


My relationship with my now late father was complicated to say the least, so for now, I will talk about my mom. She’s always been and still is my biggest inspiration, both on and off stage. She is the main reason why I wanted to become an actor. I remember watching her transform herself with wigs and make up into these unusual characters that weren’t her, and yet we always knew it was just make-believe - and I thought, I will do the same one day. In my head, there wasn’t any other option, maybe because I’ve been used to theatre being a normal part of everyday life, it didn’t feel like an unusual job even when other kids at school asked about it with curiosity.

My mother. Still to this day I think she has superpowers. She’s the strongest and most talented woman I know. She’s been through hell and back and yet, you can hardly ever spot her without a smile on her face. For me, she personifies theatre. She raised my sister Maria and myself all on her own, juggling housework and rehearsals. She would kiss our noses in the wings when exiting the stage, breaking character as soon as she saw us, she couldn’t help it. She would allow us to try on her wigs, draw pictures with her eyeshadows and play on stage after the shows were over so we could perform to an empty audience. She has made life look easy, both on and off stage, which I know now was her own game of make-believe. She wanted her daughters to think she is invincible for as long as possible - and we did believe her.

I’ve always loved watching her rehearsing, sitting at home with a cup of black coffee, a new script and highlighter, asking us to take turns in reading lines with her. And singing, which to this day she does all the time (I’m not exaggerating!), most often without realizing she’s doing it. I have been and still am extremely proud watching her act, with the same feeling I’ve had as a little girl - wanting everybody to know that person is my mom. The Wonder Woman.

Ponieważ moja relacja z nieżyjącym już ojcem nie należała do najłatwiejszych, skupię się więc dzisiaj na mojej mamie. Od zawsze była i nadal jest moją najwiekszą inspiracją, zarówno na scenie jak i poza nią. Obserwowanie jej pracy jest głównym powodem, dla którego poszłam w jej ślady i zostałam aktorką. Nadal mam w głowie obrazy, kiedy to przemieniała sie przy pomocy peruk i makijażu w kogoś zupełnie innego - my natomiast zawsze wiedziałyśmy, że to tylko iluzja, której dawałyśmy się nabierać. Już wtedy czułam, że aktorstwo jest zawodem, który będę wykonywać, kiedy dorosnę - może dlatego, że kiedy byłam mała, inne profesje jakby nie istniały? Aktorstwo było czymś naturalnym, codziennym - nawet wtedy, kiedy inne dzieci w szkole z ciekawością dopytywały się nas o szczegóły zza kulis.

Do dzisiaj uważam, że moja mama na supermoce. Jest najsilniejszą i najbardziej utalentowaną osobą, jaką znam. Nie miała łatwo w życiu, a pomimo tego rzadko można ją zobaczyć bez wielkiego uśmiechu na twarzy. Dla mnie mama jest teatrem. Wychowala mnie i moją siostrę Marie sama, żonglując prace domowe i teatralne. Zbiegając ze sceny w kulisy wychodziła z bycia postacią, żeby w przelocie całować nasze nosy. Pozwalała nam przymierzać peruki, używać cieni do powiek i konturówek zamiast pasteli i ołówków. Zabierała nas na scenę po spektaklach, gdzie odgrywaliśmy scenki przed pustą widownią. Sprawiała, że w naszych oczach życie wyglądało na proste i wesołe, chociaż wiem, że była to jej własna gra w iluzję, w która chciała, żebyśmy wierzyły tak długo, jak sie dało.

Lubiłam podpatrywać, jak probowała swoje kwestie w domu, siedząc z kubkiem czarnej kawy i zakreślaczem, co jakiś czas prosząc którąś z nas o przepytanie jej z tekstu. Lubiłam też słuchać, jak śpiewa, co do dziś robi non stop, najczęściej bezwiednie (nie zmyślam!). Wciąż jestem, tak samo jak przed laty, niezwykle dumna oglądając ją w przedstawieniach, z tą samą wewnętrzną, dziecięcą chęcią powiedzenia wszystkim, że ta Wonder Woman na scenie to moja mama.

Mother just doing her thang! Photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Mother just doing her thang! Photo: Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny


Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny

Photo: Teatr Jaracza w Olsztynie / Polish Theatre Institute / Instytut Teatralny


This year - on this special for all actors day - I feel a little more proud of myself. Last year, I produced and acted in an English translation of a Polish play called “Balladina” - portraying the title role just like my mom did when I was four. It was my little thank you towards her, even if an absolutely nerve-wracking experience having her in the audience watching it! But I made it, with a help of a wonderful director and a dream of a cast, I created a little piece of theatre. I can’t wait to do this production again, setting myself more acting goals for upcoming months. Because that’s what this profession is - you never stop learning, growing, changing, even between jobs. The world is your stage if you are brave, passionate and determined enough to enter it - whatever your dream is, really. And acting is tough, don’t get me wrong. It requires a decent amount of mental strenght to deal with a lot of rejection and criticism, being out of work (beating yourself up thinking you’re not good enough) - but it’s all worth it when you have a chance of doing what you love.

The first thing my mom, my twin and I did this morning? Exchanged messages wishing each other a happy World Theatre Day - and I know we will continue to do so forever. Today, I’m sending love to all theatre lovers, not only actors, directors, technicians, designers, engineers… But to the theatregoers too. Without you, there is no theatre - and believe me, nothing can replace the presence of a live audience and sharing a story together. For that is a true magic of theatre.

Dzisiaj, w Dniu Teatru, jestem nieco bardziej z siebie dumna. W ubiegłym roku wyprodukowałam w Londynie naszą polską “Balladynę” Słowackiego, po angielsku - grając główna postać tak samo, jak mama, kiedy ja miałam cztery lata. Było to po części moje podziękowanie za jej inspirację, chociaż muszę przyznać, że miałam sporo stresu wiedząc, że moja rodzina siedzi na widowni! Niemniej jednak, wraz z pomocą wspaniałej reżyserki i obsady, stworzyłam coś swojego, moją mała cząstkę teatru. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu zagramy “Balladynę”, wyznaczam też sobie kolejne aktorskie cele na najbliższy rok. Taki już jest ten zawód, nigdy nie przestajesz sie rozwijać, uczyć czegoś nowego, nawet kiedy masz przestój w pracy. To taki kreatywny świat, który jest twoją sceną, jeśli masz wystarczająco dużo odwagi, pasji i determinacji, żeby na niej stanąć - co w sumie przełożyć można na każda inną profesję. I nie zrozumcie mnie źle - aktorstwo nie jest usłaną różami ścieżką, wymaga dużo siły psychicznej, aby radzić sobie z odmową i krytyką, z okresami bez pracy (kiedy zaczynasz wmawiać sobie, że się do tego nie nadajesz) - ale jest tego wszystkiego warte, kiedy masz szansę robić to, co kochasz.

Pierwsza rzecz, jaką zrobiłyśmy dzisiaj rano z mamą i siostrą? Złożyłyśmy sobie, jak co roku, życzenia z okazji Dnia Teatru - i wiem, że tak już zostanie! Na koniec chciałabym zatem życzyć i Wam wszystkiego najlepszego w tym dniu - nie tylko aktorom, reżyserom, ludziom teatru, ale i wszystkim tym, którzy chodzą na przedstawienia. Bez widowni nie ma teatru - i możecie mi wierzyć, nic nie jest w stanie zastąpić obecności żywej widowni i poczucia wspólnego przeżywania jakiejś opowieści. To jest prawdziwa magia teatru.

Passing Stranger Theatre - the cast of “Balladina”

Passing Stranger Theatre - the cast of “Balladina”

Sarah Spratley as Goplana, Linus Karp as Sparkfire. Photo: Sebastian Lizon

Sarah Spratley as Goplana, Linus Karp as Sparkfire. Photo: Sebastian Lizon

George Hoey as Kirkor, Peter Martin as Hermit/King Pipiel III. Photo: Sebastian Lizon

George Hoey as Kirkor, Peter Martin as Hermit/King Pipiel III. Photo: Sebastian Lizon

Emmy Happisburgh as Mother, George Hoey as Kirkor. Photo: Sebastian Lizon

Emmy Happisburgh as Mother, George Hoey as Kirkor. Photo: Sebastian Lizon

Anelie Rose as Alina, myself as Balladina. Photo: Sebastian Lizon

Anelie Rose as Alina, myself as Balladina. Photo: Sebastian Lizon

Amelie Rose as Alina, myself as Balladina. Photo: Sebastian Lizon

Amelie Rose as Alina, myself as Balladina. Photo: Sebastian Lizon

Daniel McCaully as Von Kostrin. Photo: Sebastian Lizon

Daniel McCaully as Von Kostrin. Photo: Sebastian Lizon

Sarah Spratley as Goplana, Linus Karp as Sparkfire, Joseph Prestwich as Hornbeam. Photo: Sebastian Lizon

Sarah Spratley as Goplana, Linus Karp as Sparkfire, Joseph Prestwich as Hornbeam. Photo: Sebastian Lizon

Sarah spratley as Goplana, Greta Cepaite as Impling, Linus Karp as Sparkfire. Photo: Sebastian Lizon

Sarah spratley as Goplana, Greta Cepaite as Impling, Linus Karp as Sparkfire. Photo: Sebastian Lizon


Photography: Production photos: Polish Theatre Institute. ‘Balladina’ by Sebastian Lizon. The contents of this post belong to me, they may not be used for commercial purposes without my consent. If reposted, please credit me and the photographer. Zdjęcia: “Balladyna” - Sebastian Lizoń. Zdjęcia z przedstawień: Polski Instytut Teatralny. Zawartość posta należy do mnie i nie może być używana w celach komercyjnych bez mojej zgody. W przypadku udostępnienia któregokolwiek z elementów proszę o oznaczenie mnie jako twórcy.